Zwiń menu

RECENZJA PANA TADEUSZA GAILA MOJEJ KSIĄŻKI „TEORIA PRACY” (2 września 2014 r.)

Zamieszczam opinię pana Tadeusza Gajla na temat mojej książki „Teoria pracy”, która znajduje się na stronie: dl.dropboxusercontent.com

OPINIA PANA GAJLA NA TEMAT KSIĄŻKI „TEORIA PRACY”

Gdy ponad 40 lat temu prof. Marian Mazur – pionier i tuz polskiej cybernetyki – napisał, że człowiek jest, jednym z wielu możliwych, systemem autonomicznym, a ludzka psychika to po prostu tego systemu obszar informacyjny, wówczas cybernetycy przyjęli to za oczywistość, a humaniści z politowaniem wzruszyli ramionami. Cybernetyczne stwierdzenia dalekie od życia codziennego nie przeszkadzały nikomu. Przez lata lekceważenie przerodziło się we wrogość.

„Teoria pracy” prof. Jolanty Wilsz napisana obecnie jest zejściem z poziomu ogólnej teorii do praktyki i ingeruje już w konkretne i powszechne działania ludzi. Dochodzi więc do naturalnej kolizji myślenia ścisłego z romantyką twórczości humanistycznej, w istocie przecież dowolnej i subiektywnej.

Ponieważ jestem de iure magistrem sztuki czyli jednak humanistą, to „Teoria pracy” była dla mnie trudną do przebrnięcia 500-stronnicową książką z typowo beznamiętnym, rozwlekłym naukowym stylem. Streszczanie, a tym bardziej recenzowanie tego dzieła przekracza oczywiście moje kompetencje. Nie znalazłem jednak w nim żadnych wewnętrznych sprzeczności, a elementy okazały się logicznie uzasadnione.

Męcząca, trudna lektura wywołała jednak fascynujące refleksje.

Pomijając mistyczne aspekty, uważam, że sensem istnienia człowieka jest jego przydatność społeczna dająca osobistą satysfakcję. Przez społeczność rozumiem szeroki zakres – od partnera, rodziny, przez środowisko, ojczyznę, aż do całej ludzkości.

Przydatność można bez większego błędu utożsamić z pracą – opieką, pomocą czy też produkcją, twórczością. Ten sens jest obiektywny, oceniany z zewnątrz przez inną osobę, grupę zawodową, lub najczęściej przez pracodawcę. Bez szczęścia osobistego, subiektywnego, radości działania, satysfakcji sens istnienia jest jednak kaleki.

Opisane w „Teorii pracy” metody prowadzą ku maksymalnemu wykorzystaniu możliwości i zdolności pracownika, ale też danie mu należnej satysfakcji.

Prof. J. Wilsz nie posiada niezmiernie rzadkiego niestety wśród naukowców talentu popularyzatorskiego. Uparcie lansuje nazwę swej teorii jako paradygmat systemowy. Bez przeczytania jej pracy termin ten jest zupełnie niezrozumiały. A idea jest prosta i piękna. Literackiej przenośni używając funkcjonująca obecnie mglista psychologia, a za nią pedagogika, to jak zapach i wygląd kwiatu róży i ich wpływ na nasze chwilowe samopoczucie. Natomiast paradygmat systemowy to cała roślina wraz z liśćmi i korzeniami, opady, słońce, śmierdzącego nawozu nie opuszczając, a także odmienności gatunkowe uwzględniając, a wszystko z możliwymi do ustalenia parametrami mierzalnymi.

„Teoria pracy” nie znalazła zwolenników w kręgach biznesowych, choć może być dla nich doskonałym i długofalowym źródłem zwiększenia zysków. Być może kręgi te jeszcze nie dorosły do korzystania z takich nowoczesnych zdobyczy organizacji pracy. Aż prosi się o stworzenie jakiegoś ośrodka badawczo-rozwojowego przez Ministerstwo Pracy lub jakąś strukturę skupiającą pracodawców (pani Henryka Bochniarz byłaby z pewnością dobrym adresem) w celu adaptacji naukowej teorii pracy w wykonawcze, praktyczne i zrozumiałe instrukcje np. dla działów kadr lub ośrodków rekrutacyjnych.

Osobisty aspekt sensu życia człowieka czyli radość życia, udany wybór zawodu, pasji – to zadanie dla drugiej strony. Ministerstwo Szkolnictwa, kuratoria, szkoły pedagogiczne i inne różne placówki zajmujące się kształceniem dzieci i młodzieży, formujące osobowość nowych obywateli już od żłobka, to byłyby miejsca tworzenia i użycia specyficznych instrukcji badania osobowości i zasad zawartych w „Teorii pracy” prof. Jolanty Wilsz. Przełożenie hermetycznego naukowego wykładu na dostępne na różnych poziomach kompetencji przewodniki, testy, ankiety dałoby szanse niezdecydowanej części dzieci i młodzieży. Marzeniem byłby przewodnik dla rodziców uczący ich obserwacji predyspozycji umysłowych własnych dzieci.

Niestety właśnie ta część „Teorii pracy” jest stanowczo odrzucana przez środowiska pedagogiczne i psychologiczne. Argumenty przeciw wytaczane to przede wszystkim zarzuty automatyzacji człowieka, dehumanizacji kształcenia itp. Przypomina to sytuację zakazu w średniowieczu robienia sekcji zwłok albo protesty robotników w XIX w. wobec wprowadzania maszyn do produkcji. A opinia o obecnym stanie psychologii jest dramatycznie niska. Pedagogika zaś jest po katastrofie wychowywania bezstresowego, w trakcie zapaści kształcenia nacelowanego w testy i podstawy programowe.

„Teoria pracy” prof. Jolanty Wilsz to zbiór suchych cybernetycznych recept na żywe bolączki naszych czasów kryzysu osobowości, wzorców, autorytetów. Trzeba ją tylko przekształcić w dostępne dla szerokich rzesz odbiorców teksty przyjazne, łatwe w odbiorze, niekiedy w algorytmy postępowania dla użytkowników najmniej wyrobionych. Wymaga to jednak stworzenia zespołów fachowców oddanych sprawie i problematykę tę rozumiejących.